Taką mam przypadłość. Żawsze na pierwszym miejscu obowiązki. A na wypoczynek i przyjemności to już nie mam czasu albo po prostu już nie mam ochoty. Mam tych obowiązków sporo. Ale kto jeśli nie ja pomoże Oli i zajmie się Mamą . Mąż mi teraz pomaga bo nie pracuje. A co będzie jak w końcu trafi mu się robota ( oby). I łapię się natym , ze mam już dość. I marzę o wypoczynku - sama!!!! To już mi zakrawa na depresję. Nie chce mi się nawet wychodzić na spacer. Szukam pretekstów, ze coś jeszcze muszę zrobić. Czy to jesień?????