Czy Wasi rodzice starają się pomagać Wam w wychowaniu dzieci na siłę? Bo sobie nie poradzicie?
Z moją mamą nie ma takich problemów, jednak teściowa "ma misję". Wczoraj zostałam ciocią. Szwagierka urodziła córeczkę, swoje drugie dziecko. A teściowa już w godzinę po otrzymaniu informacji o narodzinach pakowała się bo chciała jechać do Warszawy i im pomóc. Bo przecież ktoś musi się zająć starszym dzieckiem, przecież oni sobie nie poradzą! Nie docierało do niej przekonywanie, że oni chcą ten czas spędzić tylko ze sobą, nacieszyć się nową sytuacja w własnym gronie. Dopiero silny protest taty dzieci nieco ją "ostudził".
I pewnie powiecie, że to dlatego, że się cieszy. Może i macie rację. Tylko, że ona ma takie „misje” co chwilę. I chce pomagać na siłę i to wg swojego pomysłu. Nas też często taka „pomoc” dopada. Na szczęście już nauczyłam się mówić twardo NIE! Bo co to za pomoc, gdy chce wziąć młodego przy pięknej pogodzie z ogródka do domu, aby trochę z nią posiedział? Tzn młody będzie robić co chce a ona będzie oglądać ulubiony serial w tv. Bo tak ta „pomoc” najczęściej wygląda.
Tak więc walczymy z tym pomaganiem na siłę prawie codziennie (w końcu mieszkamy w tym samym domu), a jak to wygląda u Was?