Powiedz im po prostu, że jesteś, że chcesz pomóc, ale nie wiesz jak. I że jak tylko poczują potrzebę takiej pomocy, niech śmiało o nią proszą. Nie ważne, czy bedą to ruskie pierogi, czy umycie podłogi... Nie dzwoń codziennie, nie zadawaj tych samych pytań... Ja w strachu przed telefonem teściowej odkładałam słuchawkę, a teściowa dzwoniła wtedy do telekomunikacji z prosbą o interwencję, bo synowa sama w domu, bo w ciąży. Jeszcze dziś cierpnę na wspomnienie pyatania zadawanego ciągle tym samych tonem i głosem: "jak minęła noc?". Potem doszło: "nie czujesz nadchodzącego porodu?"
A ja - choć miałam ochotę warczeć i szczekać - potulnie znosiłam wszystko, byle tylko nie urazić, nie zranić...