Ze swoim partenerem jestem od dwóch lat. Jest nie tylko miłością mojego życia, ale i najlepszym przyjacielem. Dużo ze sobą rozmawiamy, spędzamy wspólnie czas, często przytulamy etc. Moim problemem jest fakt, że uprawiamy zdecydowanie za mało seksu. Przez pierwsze pół roku związku kochaliśmy się 1, czasem 2 razy w tygodniu (co dla mnie jak na nowy związek i tak jest mało). Dziś kochamy się 1 na miesiąc lub nawet rzadziej.
Na początku próbowałam rzeczy, które wydawałoby się powinny zadziałać: bielizna, nagość, odpowiednie smsy, całowanie etc. Nic nie działało. Wręcz przeciwnie - tak często usłyszałam "nie", że samej odechciało mi się inicjować seks, dlatego kochamy się tylko wtedy gdy mój partner ma już po prostu taką potrzebę biologiczną.
Zaznaczę, że naprawdę poza sypialnią jesteśmy bardzo udanym związkiem, a kiedy już się kochamy - jest ogień ;)
Nie wiem więc wczym tkwi problem. Mój partner jest młody (27lat) nie ma stresującej pracy, odnosi sukcesy, finansowo mamy się dobrze, dosyć dużo podróżujemy, nie mamy problemów, a dodatkowo on dobrze wie, że uwielbiam seks z nim, więc problem na pewno nie tkwi w niskiej samoocenie.
Nie pomaga ani spokojna rozmowa, ani płacz i kłótnia... Odmawia też rozmowy z seksuologiem czy zrobienia podstawowych badań zdrowowtnych (choć tu raczej problemu nie ma, bo uprawiamy sporty i zdrowo się odżywiamy). Podczas ostatniej rozmowy powiedział tylko "bardzo mnie pociągasz, ale mi się po prostu nie chce".
Co mogę zrobić, żeby to zmienić? Czy to jest w ogóle możliwe, żeby młody facet kochał swoją kobietę, ale nie miał ochoty na seks z nią? Moja i tak niska samoocena zniżyła się do poziomu zero i teraz mam wrażenie, że on się ze mną kocha tylko dlatego, by nie sprawiać mi więcej przykrości, a nie dlatego, że go pociągam.