Ma 38 lat i miałam w swoim życiu kilku partnerów. Seks zawsze był, albo dobry, albo bardzo dobry. Uwielbiam to poczucie intymności w seksie, lubię zabawę, eksperymenty, rózne pozycje...ale przede wszystkim, w czasie seksu odłączam racjonalne myślenie. Od 3 lat jestem w związku ze starszym o 12 lat partenrem. Wreszcie związek, który jest normalny i szczęśliwy. Ma szanse być tym ostatnim, chyba że tamat sesku nas rozdzieli. Od początku znajomości on nie garnął się do spraw łóżkowych. Myślałam,że taki dżentelmen... Potem się tłumaczył,że boi się,że nie sprosta. Że w życiu w seksie mało doświadczył. Że wszystko przed nami. Cieszyłam się, że jest taki otwarty,że seks się rozwinie. Niestety, nadal seks to,zazwyczaj,krótki akt, wieczorem, w łóżku, bez szaleńst. On na początku brzydził się nawet własnej spermy! Kiedyś pozapalałam świece i przywitałam go, gdy wyszedł z łazienki, w koronkowej koszulce- spanikował. Sesku nie było. Kiedy powiedzałam, że mam wibrator, usłyszałam zszokowane A PO CO CI ON? Kiedy mnie poniosło w łóżku, usłyszałam, że jestem ZA AGRESYWNA, a on się czuje, jakbym chciał go zjeść. Boję się wychodzić z inicjatywą, bo wiele razy usłyszałam już NIE. I każde to NIE było straszne. Jego nie podnieca pieszczenie mnie oralnie- robi to, bo mi to sprawia przyjemność, ale kiedy to robi, znika jego erekcja. Pozycja na jeźdźca? NIE, bo NIE. Bo jemu wtedy opada, i już...
Jestem coraz bardziej sfrustrowana. Początkowo próbowałam spokojnych rozmów, dociekań, że może jakieś złe doswiadczenia... Próbowałam pytać co lubi- usłyszałam,że nie wie. Że nic mu więcej nie trzeba, niż to co ma. Jak przycisnęłam, usłyszałam coś o seksie w miejscu publicznym,a potem trafiłam na mur. I wciąż, podczas seksu,nie potrafi wyluzować, popłynąć. Ciągle seks to dla niego trudne zadanie do wykonania. Wściekła, kiedyś zrobiłam błąd i opowiedziałam mu, czego próbowałam w seksie, zanim zostaliśmy parą. On się wciąż teraz tłumaczy zmęczeniem i presją z mojej strony. I że go krytykuję, że to mu nie pomaga. Wiem, że nie pomaga...ale już nie wiem, co robić. Najgorsze, że odechciało mi się chcieć. Kiedy mnie dotyka, mam wrażenie, że głaszcze kotka, a nie swoją kobietę, w której chce rozpalić porządanie. Przestał mnie podniecać. Zaczynam gapić się na innych facetów na ulicy i snuć fantazje...co też mu powiedziałam. Wiem, że żar i dzika namietność z czasem w związku wygasa, ale z jego strony chyba nie było tego nigdy! Najgorsze, że gdy składam ułamki informacji o jego poprzednich związkach, przewija się podobny temat. Jedna z partnerek zaproponowała mu kiedyś nawet otwarty zwiazek... Teraz wiem, dlaczego. Zgodził się na pójście do seksuologa, ale teraz i tak wciąż siedzi do późna w pracy, więc zanim faktycznie uda nam się pójść do specjalisty, miną pewnie długie dni, jak nie tygodnie....
Ma takie podejście do skesu, że gdy koleżanka zażartowała, że mnie zdradza, prychnęłam śmiechem. Bym się zdziwiła. Bardzo. Ale, może wtedy znalazł by dostęp do swojej męskiej seksualnej siły i dało by się coś z tego dla naszego dobra wykorzystać...
Co robić???