11 grudnia 2010 02:02 | ID: 350473
11 grudnia 2010 08:13 | ID: 350503
11 grudnia 2010 08:22 | ID: 350505
11 grudnia 2010 08:28 | ID: 350508
11 grudnia 2010 08:32 | ID: 350509
11 grudnia 2010 09:49 | ID: 350534
11 grudnia 2010 09:57 | ID: 350536
11 grudnia 2010 10:02 | ID: 350537
11 grudnia 2010 12:25 | ID: 350582
11 grudnia 2010 12:32 | ID: 350587
6 stycznia 2011 06:56 | ID: 370375
Przepraszam za zwłokę, ale wystąpiły małe problemy techniczne.
W odpowiedzi na tak postawione pytanie jedyne co mogę wprost napisać - Niestety taki sposób nie jest podejściem pedagogicznym!
Podejście pedagogiczne to przede wszystkim zmotywowanie dziecka do samodzielnego wykonania zadania, lecz bez ponoszenia korzyści materialnych. W zastosowanej przez panią metodzie prawie wszystko się zgadza, bo motywacja nastąpiła, syn samodzielnie wykonał zadanie, ale niestety uzyskał korzyść materialną z rzeczy, która tak naprawdę ma mieć wartość samą w sobie a nie powodować, by robił to dlatego, że może na tym zarobić.
Czy gdybyśmy stosowali zawsze metodę przekupstwa przy nauce dzieci czegoś trudnego i wymagającego koncentracji, uwagi to czy czulibyśmy się spełnieni wychowawczo jako rodzice, albo czy nie doszłoby do sytuacji, gdy już kilka groszy nie starczałoby już naszemu dziecku?
Cóż na to pytanie należy sobie samodzielnie odpowiedzieć. Oczywiście można również odnieść wrażenie, że w końcu jeżeli taka metoda okazuje się skuteczna dlaczego jej nie stosować częściej? Cóż, gdyby jednak tak postępować cały czas czy to by znaczyło, że dziecko ma się uczyć dla pieniędzy, czy dla wiedzy, dla samego siebie. Trudno młodym ludziom zrozumieć tę zależność, ale dzięki niematerialnemu podejściu do życia bardziej doceniamy to co otrzymujemy własną, ciężką pracą.
Na koniec mojego wywodu powiem tak, jest pani matką i tak naprawdę pani czuje najlepiej jak postępować ze swoim dzieckiem. Dużą mądrością pokierowała się pani prosząc o wsparcie specjalisty. I to my - specjaliści w konkretnej dziedzinie możemy podpowiedzieć jakie mogą być dalsze konsekwencje konkretnego postępowania. Warto zastanowić się zatem, czy w sytuacji, gdy dziecko, jak pani twierdzi, na pewno nie jest dyslektykiem, ciągle ma problemy z ortografią nie należałoby się zastanowić się nad usprawnianiem funkcji zaburzonych po wcześniejszej specjalistycznej diagnozie psychologiczno - pedagogicznej poprzez zabawy i ćwiczenia odpowiednio dostosowane do zaburzeń występujących.
Pozdrawiam serdecznie
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.