Witam, w moim przypadku akurat doczekanie się upragnionego maleństwa nie jest takie proste niestety:-(.
Z mężem od ponad 2 lat staramy się o maluszka i jak do dnia dzisiajeszego go nie mamy co zaczyna być bardzo przykre i dołujące. Ja wiem, że niektóre pary starają się o dziecko wiele lat ale czy są to starania 2 lata czy 5 lat uczucia i chęć posiadania maleństwa jest takie samo.
Jakieś 2 lata temu zdecydowaliśmy się z mężem na dziecko moim głównym problemem były niereguralne miesiączki, jednak myślałam, że może tak mam mieć ale gdy nasze starania z miesiąca na miesiąc nie pokazywały upragnionych dwóch kreseczek na teście ciążowym, zaczełam się martwić, że jest coś nie tak. Wkońcu zdecydowałam się skierować do ginekologa. Na początku skierowałam się do pierwszego "ginekologa" o ile tego Pana można nazwać Ginekologiem, przeprowadził wywiad co mi dolega i z czym przychodzę, więc powiedziałam, że od dostania pierwszej miesiączki mam je niereguralne i, że od 2 lata staramy się o dziecko i nic, więc zostałam zbadana standardowo na fotelu ginekologicznym, nie było żadnego USG ani macicy ani janików, nie otrzymałam żadnych skierowań na dodatkowe badania tylko recepte z lekiem na wywołanie miesiączki bo o ile pamiętam 3 miesiące jej wtedy nie miałam. Więc receptę wykupiłam po kilku dniach od zarzywania Duphastonu dostałam miesiączkę, po miesiączce poszłam znów na wizytę do tego Pana "Ginekologa" zapytałam czy dostanę jakieś skierowania na badanie czy coś to otrzymałam odpowiedź, że On nie widzi potrzeby aby mnie na badania wysyłać i, że natury wyprzedzić się nie da. Więc po tej rozmowie wywnioskowałam, że to nie jest lekarz i ma gdzieś to żeby mi pomóc. Po jakimś czasie zarejestrowałam się do drugiego ginekologa, opowiedziałam jaki mam problem, owszem zostałam skierowna na badania które w zasadzie nic niepokojącego nie wykazały. Ostatecznie zarejestrowałam się do Ginekologo, super lekarz, wyrozumiały, przeprowadził szczegółowy wywiad, zbadał mnie i na fotelu i przez USG dopochwowo i normalnie i jak się okazało miałam Polipa na macicy oraz PCO Zespół Policystycznych Jajników. Ostatecznie ten Polip został mi usunięty a PCO wiem, że można tylko leczyć lekami na wywoałnie owulacji bo w moim przypadku jej nie mam stąd niereguralne miesiączki. Najwarzniejsze, że wiem co mi jest i jak się leczyć.
Ale problem pojawił się znowu gdy zaczęliśmy się ponownie starać o dziecko, miałam monitorowany cykl miałam dojrzały pęcherzyk który na dnich miał pękać więc zaczęliśmy się z mężem starać, więc znów te oczekiwania na dwie kreseczki, czułam, że mam owulację wiedziałam kiedy i w jakim dniu, ale miesiączka się pojawiła a test wykazał jedną kreseczkę, więc pytanie dlaczego, przecież miałam owulację, wszystko było tak jak powinno a ciąży jak nie było tak nie ma.
Troszę się rozpisałam ale sama już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, nie wiem dlaczego akurat mnie to spotkało, jak czytam powyższe wpisy że bez większych starań i za pierwszym razem się udało to bardziej się zastanawiam co jest przyczyną, dlaczego tyle starań i ciągle nic.
Wiem, że mąż jak miał 16 lat przechodził świnkę z powikłaniem jądra, z tego co wiem to jądro najprawdopodobniej jest już trwale uszkodzone i nie produkuję plemników bo najczęściej tak jest ale nie wiem czy to drugie ma zdrowe i czy ma plemniki zdolne do zapłodnienia. Wiem jedno, że z mojej strony jest teraz wszystko dobrze ale teraz stoi pod znakiem zapytania mój mąż, bo może to z jego powodu starania o dziecko nie przynoszą rezultatu. Mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Mam tylko pytanie czy któraś z was tak miała, czy z PCO któraś z was urodziła bez problemów i większych starań czy któraś z was ma podobne lub takie same problemy? Jeśli tak to śmiało piszcie, może wasze wpisy trochę mnie podniosą na duchu:) Bardzo dziękowałabym za jakiekolwiek informację:)