wycieczka do szpitala ,na ten wiekopomny dzień jakim jest poród kojarzy mi się z o wiele większa walizką ,a niżeli bym jechała na jakies wczasy ,oj było tych niezbędnych i najpotrzebniejszych rzeczy .najważniejsze to zabrać wszelkie dokumenty książeczka ciąży z wynikami badań i ewentualnymi konsultacjami lekarskimi,krew karta,dowód osobisty,nip swój i zakładu pracy,dokument potwierdzający ubezpieczenie.
dla dziecka:
ubranka: cztery kąplety ubranek śpioszki ,kawtaniki,body ,plus czapeczki i skarpetki ,które można załozyc zarówno na rączki jako zabezpieczenie przed podrapaniem jaki i na nózki ,kocyk ,rożek ,pieluszki tetrowe,
kosmetyki i inne przybory: ręczniki 2x,pampersy,chusteczki nawilżane,oliwka,krem sos nivea i sudocrem,mydełko dla dzieci,patyczki kosmetyczne dla dzieci,smoczek w razie czego,szczoteczka do włosków
dla mamy: minimum dwie koszule,szlafrok,klapki basenówki pod prysznic,dwa ręczniki ,podkłady,wkładki rozmiar xxl,bielizna wygodna ,luźniejsze majtki i biustonosze ,kapcie niebasenowe,
kosmetyki i inne przybory: kosmetyki najlepiej dla dzieci ,bo nawet zapach ciała mamy ma znaczenie dla noworodka i musimy pachnieć delikatnie,szczotka ,pasta do zębów,ręczny laktator i buteleczkę dla niemowlaka,maść na sutki,papier toaletowy,grzebień,
u nas w szpitalu wszystko trzeba mieć swoje od A do Z tak jak dla dziecka ,tak i dla mamy owszem poratują w razie nagłej potrzeby cos zaoferują ,ale ponadto musiałam zabrać ze sobą sztućce ,kubek do picia ,chociaz głeboki talerz,nie zapomiałam o herbacie ,cukrze ,kilku kromkach chleba ,wodzie niegazowanej .
dwa razy miałam wycieczkę na porodówkę ,przygotowałam się dobrze mimo ,że pakowałam się nagle z adusią o 3 rano,z oleńką o 5 -wsztstko w torbie było ,nic nieumknęło mojej uwadze ,wcześniej wszystko co miało być w torbie leżało w szafie na jednej półce ,że w razie konieczności z półki do torby i do szpitala -poród z adusią był długi i skurcze w domu były lekkie,jedyne co mąż się wystraszył ,bo wody zaczęły odchodzic i panikowałale kazałam mu siedziec cicho ,ze sama pakowałam torbę ,oleńka nie pozwoliła mi na spakowanie musiałam męza obudzic ,bo skurcze były tak okropne ,ze musiałam mu rozkazywać ,a ja stałam w bezruchu skrzywiona w bólach .
pewnie jescze czegos zapomiałam napisać ,ale torba była okropnie wypchana ,jakgdybym wyjeżdżała na miesiąc albo dwa ,jednak tak jest jak trzeba miec wszystko swoje ,bo szpital nic nie oferuje ,a mama musi byc przygotowana na tip top dla siebie i malca :)
rodząca nic nie może jeść do chwili urodzenia - a chlebek suchy miałam ,bo akurat urodziłam Adusię ,to było poobiedzie 13;40,a kolacja o 18 ,to choć suchego chlebka przegryśc i woda zapic ,to rarytas po 10 godzinach zmagań .oleńkę urodziłam po porze śniadaniowej ,a do obiadu było kilka godzin od 8;45 także suchy chlebek i woda znów się przydały.