Wzloty i upadki Maniuśki i jej rodzinkiKategorie: Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 125, liczba wizyt: 251386 |
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 18-09-2011 22:50
Jakoś taka zmęczona ostatnio byłam i dlatego nie pisałam.Dużo myśli się nazbierało.Propozycje teściowej z jednej strony mnie ucieszyły,z drugiej zmartwiły.
Otóż,ona nam proponuje abyśmy wyprowadzili się na stancję.Nie dlatego,że ma nas już dość,tylko widzi że męczymy się,że jest nam ciasno w pokoju,że mała nie ma miejsca do szaleństwa,że nie mamy możliwości się dotrzeć i że już się umęczyliśmy w tym naszym 11 m pokoiku,bo jeśli chcemy pogadać,pokłócić się czy coś to tylko tam lub na dworze.I tak myślę,jest dużo za i dużo przeciw.Nie wiem jeszcze jak dokładnie mężuś się na to zaopatruje bo nie mieliśmy okazji o tym porozmawiać.Ale może warto?Wkońcu samodzielni,na swoich garach i tylko we troje?Stancja nie byłaby droga bo po podliczeniu wszystkich kosztów wyniosłaby nas ok 750 zł.no i plus żarełko.Tylko ja podjęłam naukę zaocznie,więc trochę kasy jesteśmy w plecy,z lokaty na rzecz stancji nie mam zamiaru rezygnować bo to na czarną godzinę w razie gdyby...nie wiem jak mąż będzie teraz pracował i ile bo przecież teraz będzie pisał pracę inżynierską i zostało mu szkoły do lutego.A może przeczekać i wtedy iść?Czy już teraz?bo ta stancja od pażdziernika byłaby wolna.Duży pokój z przestrzenną kuchnią i łazienką z wc.Nie wiem ile metrów,ale nie powiem kusi mnie ta oferta.Tylko już widzę i słyszę odpowiedź męża ,że on woli sobie mieszkać u mamusi bo on ma jedzenie i dach nad głową i nie będzie komuś kasy płacił.Oj to mam teraz zagwostkę bo ja bym chciała!Byłabym panią dla siebie samej!Najlepsze wyjście dla nas.Przecież tak mozemy czekać długo.Bo może w lutym pójdzie do policji i tam już łatwiej byłoby o kredyt czy coś.Ale kto nam da kredyt jeśli ja nie będę pracować?I czekać tak rok,potem następny i następny...
Myślę i nie ma mnie.
Wybaczcie,że nie ma mnie teraz tu często ale naprawdę nie mam głowy i parę rzeczy się uzbierało do zrobienia.
Idę pogadać z mężem.A MOŻE?
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 15-09-2011 22:44
Jakoś tak mi dzisiaj ten dzień szybko minął.Mała nadal chora.Nie jest gorzej,ani też lepiej.Mam nadzieję,że szybko wróci do zdrówka.Siedzimy w domku.Jedynie poszłam do rodziców bo przyjechała z USA mamy przyjaciółka którą już zna ponad 30 lat i ja też chciałam ją zobaczyć.Fajna z niej kobietka,ale życie jej nie pieściło.
Ma 2 córki-adoptowane.Ewę-22 lata i Kasię 18.
Nie mogła mieć sama dzieci,po kilka razy poroniła.Aż zdecydowała się z mężem o adopcję.
Ewa teraz przechodzi trudny eatp w życiu-depresja i to silna.Leczy się u psychiatry
a Kasia?jest lesbijką.Nie mieszka już z mamą i ich stosunki były kiepskie.ale teraz jakoś sie polepszyło.
Chciałam pokazać jej Julkę i żeby poznała mojego męża ale on ostatnio częściej bywa w pracy niż w domu.Mam cichą nadzieję,że jutro mu się uda ją poznać bo to naprawdę silna kobieta i za każdym razem kiedy jedzie przywozi prezenty!Dzisiaj nam powiedziała,że ma 64 malutkich paczuszek dla każdego po trochu aby miał coś od jej rodziny.Wspaniała kobieta.Przyjechała na tydzień,trochę u nas,trochę u rodziny i tak zleci jej ten tydzień.W środę wylatuje!Jutro wezmę laptopa to pokażę jej zdjęcia z naszego ślubu i z narodzin Julki;)
Tak o to tym sposobem Julka jest bogatsza o przytulankę i śliczną bluzeczkę ze spodenkami.Przytulankę nazwaliśmy Śpioszek bo ma taki wygląd;)i myślę ,że to będzie Julki przytulanka,o ile kiedyś pies sie do niej nie dostanie i jej nie rozszarpie bo ma takie dni,że zabiera Julce pluszaki i próbuje je rozszarpać.Roznerwicowany ten nasz pies.Zazdrośnik jeden.
Mąż pisał,że w pracy nic się niedzieje.Miałam cichą nadzieję,że wróci wcześniej i spędzimy wieczór razem.Niestety.Nie wróci bo zawsze jest jakieś ale!Ostatnio rzeczywiście praca bardziej się liczy,co mnie doprowadza do szewskiej pasji.Bo ja też mam ochotę wyjść,bo ja też mam ochotę zjeść kolację czy obiad w jego towarzystwie.A nie tak jak ostatnio tylko szykuje mu pakunki na wyjście.Codziennie na kilka sekund podjeżdża pod dom,zabiera zapakunek i wraca.A jako dobra żona mu to pakuję,ze złością pod nosem,ale pakuję bo znając życie,obiad zjada na trzy razy,bo to jakiś kurs wyskoczy,albo jakaś menda się przypałęta i się uczepi.
Zjadłam kolację,wypiłam herbatkę i już mam dość.Byłam na spacerze.Musiałam troszkę odreagować.Musiałam usłyszeć własne myśli,ale ich nie usłyszałam.
Czekam na męża...i zacznę czytać książkę.Jakoś mozolnie mi to ostatnio idzie,a dlatego ,że na spacerach coraz zimniej więc na ławce już nie siadam.Co za tym idzie,przez te godziny spędzone na spacerze chodzę i się kręcę po osiedlu.Sama.Tak tego nie lubię.Nie lubię chodzić sama,a przynajmniej na spacerze z małą jak śpi,bo wtedy okropnie się nudzę i załapuję doła.
Nadesłane przez: Maniuśka dnia 15-09-2011 00:31
Rano jako takie stosunki z mężem były chłodne,ale potem troszkę sie poprawiły,a teraz już jest OK.
A najgorsze jest to,że naszą Julę jakieś choróbsko bierze i dzisiaj wystraszyłam się nie na żarty!Rano jeszcze było w miare,słyszałam,że charczy się jej coś.Dałam cebion,mąż poszedł do pracy.Mała bawiła się w kojcu i potem zaczęła płakać ot tak sobie.Miała taką chrypkę,że nie dała wymówić żadnych jej gugowych słów.Zmartwiłam się i odrazu telefon do przychodni.A w przychodni?Była lekarka której nie lubię,jest stara ok 65-70 lat jest głucha i ogólnie ona w niczym nie widzi problemu.Po zbadaniu Julki stwierdziła,że nie ma zmian w głosie i mała jest zdrowa...ale kazała dawać jej wapno w syropie i cebion. A małej z minuty na minutę robiło się gorzej...Niestety ta lekarka miała przyjmować cały dzień,więc nie będę szła do tej samej baby.Jak wróciłam od lekarza to teściowa się troszkę zdziwiła,jak jej powiedziałam że małej nic nie dolega.Fakt,nie było gorączki,apetyt ostatnio ma słabszy niż przedtem,no ale moje dziecko mutacji głosu nie przechodzi!Chrypie cały czas.Stwierdziłam więc ,że jeśli będzie w nocy gorzej to pojedziemy na pogotowie,bo boję się że to zapalenie krtani czy coś takiego.Obserwuję to moje dziecię i stwierdzam ,że szkoda mi jej bidulka męczy się.
Julcia od kilku dni wymawia Mamammaam no i dzisiaj poszło Bababa a taty jeszcze nie ma,ale już niedługo będzie!
A z takich moich rzeczy to dzisiaj byłam u laryngologa,robić badanie słuchu i okazało się,że jestem głucha i że to wina ucha środkowego!Muszę iść do poradni audiologicznej bo tylko oni mi mogą dokładnie zbadać środkowe ucho i zalecić co dalej...Mam nadzieję,że niczego złego się nie dowiem...Ale pani doktor kazała się wybrać do poradni PILNIE!Muszę poczekać,aż 1 pażdziernika pójdę do szkoły to wtedy będę miała ubezpieczenie rodziców bo inaczej nie da rady,chyba ,że zapłacę, a to mi się nie śni bo jakimś dziwnym urządzeniem mają mnie badać więc licho wie ile to może kosztować.
Dobranoc kochani...;)