Gospodarka, technologia, internetKategorie: Polityka, Pieniądze, Praca i kariera Liczba wpisów: 1, liczba wizyt: 11019 |
Nadesłane przez: Pozytywy dnia 13-08-2016 07:11
Kiedy wprowadzimy nasz proces demokratyczny w XXI wiek? Prawie wszystko przemieszcza się do Internetu: gazety, telewizja. radio, zakupy, bankowość, randki... Dużo trudniej jednak z epoki papieru wydobyć glosowanie v wyborach. W amerykańskich wyborach prezydenckich z 2012 roku ponad połowa uprawnionych wrzuciła do urn papierowe karty. Za pomocą smartfonów nie głosował nikt.
Dlaczego głosowanie przez Internet nie zadomowiło się jeszcze w USA na dobre? Wyobraźmy sobie korzyści: nie byłoby głosów nieważnych ani wątpliwości, co do ważności głosu. A rezultaty w skali całego kraju byłyby znane natychmiast.
Pomyślmy także, jak ogromnie wzrosłaby frekwencja. Gdyby większość ludzi nie musiała nigdzie chodzić czy jeździć w celu zagłosowania, wyniosłaby znacznie więcej niż nędzne 61.8%, bo tylko takiemu odsetkowi uprawnionych Amerykanów chciało się oddać głos w 2012 roku. Byłoby taniej, wzrosłaby dostępność głosowania dla osób starszych czy niepełnosprawnych i dla obywateli przebywających za granicą, a młodzi ludzie bardziej zainteresowaliby się polityką. A ci, którzy nie mieliby dostępu do Internetu, mogliby nadal głosować w lokalach.
W Estonii od 2005 roku można brać udział w wyborach za pośrednictwem Internetu. Korzysta z tej możliwości około 30% głosujących. Nie ma oszustw, ataków hakerskich ani innych problemów. Co sprawia, że Stany Zjednoczone pozostają w tyle?
Oczywiście, obawy o bezpieczeństwo. Według Aviela D. Rubina, dyrektora technicznego Instytutu Bezpieczeństwa Informatycznego Johns Hopkins University i autora opublikowanej w 2006 roku książki Brave New Ballot, obecnie „nie ma mowy" o głosowaniu przez Internet.
„Nie da się zapanować nad bezpieczeństwem takiej platformy internetowej"
. Aplikacja użytkownika, system operacyjny jego telefonu, kolejne serwery, przez które będą przepływały dane - wszystko to daje hakerom zbyt wiele możliwości.
„Ale jak to? - zdziwisz się pewnie. - Przecież banki, sklepy i giełdy działają online; dlaczego proste zakodowanie i przesył głosów miałyby być aż tak trudniejsze?".
Głosowanie to z kilku powodów bardziej kłopotliwa sprawa. Po pierwsze, transakcje finansowe są oparte na jednoznacznej identyfikacji przeprowadzających je osób, głos ma być zaś z założenia oddany anonimowo. Jeżeli są jakieś wątpliwości w sprawie transakcji, bank, posiadacz pożyczki i posiadacz karty kredytowej mogą się skontaktować. Jak skontaktować się z anonimowym wyborcą?
Poza tym nieustannie dochodzi do wyłudzeń i kradzieży, czy to z wykorzystaniem kart płatniczych, czy serwisów transakcyjnych banków. Wynik wyborów jest jednak zbyt ważny: nie możemy po prostu zignorować pewnej liczby zagubionych czy zmienionych głosów. Jak w takim razie radzi sobie Estonia?
Wprowadziła zmyślny system. Można tam głosować z użyciem dowodu osobistego z kartą chipową i kodem PIN oraz czytnika kart sprzężonego z komputerem użytkownika. Istnieje aplikacja, za której pomocą można odnotować oddanie głosu. Kod części oprogramowania jest publicznie dostępny, aby każdy mógł go analizować. Można dowolną ilość razy zmieniać oddany głos. a nawet zagłosować później w lokalu wyborczym: liczy się tylko głos oddany jako ostatni. Zmniejsza to ewentualność, że ktoś wymusił na obywatelu zagłosowanie w określony sposób.
Są, niestety, trzy czynniki, które utrudniają Stanom Zjednoczonym przyjęcie za wzorzec systemu estońskiego. Po pierwsze, w Estonii jest około miliona uprawnionych do głosowania, a w USA - około 220 min. Po drugie, w Stanach w ogóle nie ma dowodów osobistych.
Po trzecie zaś, eksperci do spraw bezpieczeństwa informatycznego podkreślają, że choć hakerzy na razie nie włamali się wprawdzie do estońskiego systemu glosowania, ale mogą to zrobić! W 2014 roku zespól pod kierunkiem naukowców z University of Michigan znalazł co najmniej dwa sposoby, z wykorzystaniem których hakerzy mogliby z łatwością zmieniać oddane głosy: za pomocą wirusa instalowanego na komputerach wyborców oraz drogą włamań do serwerów gromadzących głosy. (Estońskie władze nie zgadzają się z tymi ustaleniami.)
Próby wprowadzenia internetowego systemu głosowania w innych krajach nie przebiegają równie pomyślnie. System taki testowała dwukrotnie Norwegia, w 2011 i 2013 roku, wzbudził jednak kontrowersje, a frekwencja nie wzrosła, więc porzucono cały zamysł i Norwegia wróciła w epokę papieru.
W tej chwili niezbyt wielki odsetek Amerykanów może glosować online: przebywający daleko od lokali wyborczych mieszkańcy Alaski oraz żołnierze. Są jednak informowani, że ich głosy nie są bezpieczne i mogą nie okazać się anonimowe.
Głosowanie przez Internet nie jest raz na zawsze przegraną sprawą: wybitne umysły pracują nad identyfikacją biometryczną, jej podwójnym systemem, wreszcie nowymi sposobami szyfrowania danych. Lecz jest bardziej niż prawdopodobne, że ani w tegorocznych wyborach - ani w następnych kilku - przeciętny amerykański wyborca nie będzie glosował online. Mamy za to w Stanach naklejki z napisem: „Głosowałem".
Źródła:
Avi Rubin - profesor, dyrektor techniczny Instytutu Bezpieczeństwa Informatycznego Johns Hopkins University
Brave New Ballot - technologia elektronicznego głosowania
UMICH - Uniwersytet w Michigan
Faraon24.pl – portal śledczy badający nadużycia finansowe dokonywane przez Internet
Niebezpiecznik.pl - portal informujący o nadużyciach informatycznych
Głosowanie elektroniczne w Wikipedii – opis na czym polega głosowania przez Internet i historia technologii