Planeta MKategorie: Żyj chwilą, Zainteresowania, Podróże Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 182326 |
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 25-08-2014 16:00
... z okazji okrągłej rocznicy urodzin mojego taty postanowiłam wrócić wspomnieniami do czasu swojego dzieciństwa! Odwiedziłam mamę - zabrałam albumy ze starymi zdjęciami ( a mamy ich w rodzinnym domu kilkadziesiąt bo zdjęcia zawsze były w mojej rodzinie ważne) i już u siebie rozpoczęłam sentymentalną podróż :) Oj działo się w tym moim rodzinnym życiu działo! Wyprawy nad morze, pierwsze rodzinne górskie wspinaczki w ortalionowych dresach, nauka pływania kajakiem z tatą w roli sternika - dzieciństwo jak z bajki :)
Tak podróżując przez wszystkie górsko-morsko-przygodowe wspomnienia wpadłam na pomysł aby wszystkie zdjęcia z tych starych poniszczonych albumów jakoś uporządkować - wiadomo przez te kilkadziesiąt lat albumy trochę przeżyły: przeprowadzki, wyjmowanie zdjęć do skanowania, miliony razy przerzucane kartki - wszystko to odcisnęło swoje piętno na kolejnych kartach i zdjęciach.
Przy okazji porządkowania zdjęć wpadłam dodatkowo na pomysł aby wszystkie te najciekawsze uporządkować w sposób szczególny i wyjątkowy- tak aby jednocześnie tworzyły historię rodziny i były wspaniałym prezentem z okazji 60-tych urodzin taty :) Długo szukałam rozwiązania idealnego - bo zdjęcia muszą mieć wyjątkową oprawę, bo tata jest wyjatkowy i na wyjątkowy prezent zasługuje :) Tak szukając pomysłu w końcu trafiłam i... już dzisiaj pędzę odebrać zamówiony w zeszłym tygodniu w www.empikfoto.pl prezent :) Nie mogę się doczekać - co to będzie na razie nie zdradzę ale na pewno pochwalę się wynikiem tych moich poszukiwań :)
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 18-08-2014 17:03
... tydzień lenistwa, nic nie robienia (poza tyciem) i nauki żeglowania... czyli niestety brak przygotowań do WYPRAWY...ale urlop każdemu się należy - nawet mi! :)
Tydzień 4
- pływałam w jeziorze! (chyba 3 razy ale nie pamiętam... cięzki był to urlop...)
- nauczyłam się rozwijać i zwijać foka, stawiać grota, składać i stawiać maszt itd... chociaż to się chyba w Peru nie przyda ;-)
Zatem wiemy już, że przygotowań nie było :( W tym tygodniu podwajam zatem wysiłki w przygotowaniach :) Tymczasem słów kilka o żeglowaniu: zajęcie jest to iście niewymagające sprawności fizycznej czy jakiegoś specjalnego zmysłu. Jedyna trudność to wytrzymanie z 5 innymi osobami na tak małej przestrzeni :) Ale daliśmy radę! Łódki były dwie: Głupia Mała i Mała Kate ;) I choć w sumie by bardziej pasowało to ja na Głupiej Małej nie pływałam ;-) Najważniejsze elementy rejsu wyszły super:
Pogoda zmienna :) Jak to w trakcie polskiego lata: raz ciepło innym razem zimno, jednego dnia wiatru zero innego wiejeże aż kapelusze z głów zrywało ;-) W wietrznej pogodzie doszliśmy na jeziorze do prawie 8 w skali beauforta - uciekliśmy w pierwsze lepsze krzaki :) Ale co nas pobujało to nasze :)
Łódka Mała Kate: sprawna, czysta (no poza zapachem starego żula, który dolatywał z materaca...), zaopatrzona w odpowiednie sprzęty ratunkowe :) Na 7 dni stała się naszym drugim domem :)Załoga przednia- można by wręcz rzec, że komediowa - szczególnie gdy próbowaliśmy wyjaśnić bosmanowi zawiłości naszych relacji (np. ja jestem trzecią żoną Ziemniaka ale drugiej nie miał bo po prostu zostawił mi wolne miejsce- jak będę się starać to będę mogła awansować...- zrozumieją to chyba tylko ci naprawdę wtajemniczeni :) ).
Dopełnieniem rejsu był zaś chrzest morski, który musiałam przejść w związku z tym, że pierwszy raz byłam w życiu na żaglach... Oczywiście ku uciesze wszystkich żeglarzy chrzest przeszłam śpiewająco (dosłownie i nie dosłownie...) otrzymując tym samym imię Śpiąca Nimfa... czemu tak? Nie wiem sama... pewnie dlatego, że codziennie szłam spać o 22:00 i wstawałam dopiero jak już wszyscy inni byli na nogach :)
Teraz jednak koniec urlopowania- czas wrócić do codziennych obowiązków, stęsknionego i rozbieganego Nikosa :) Warszawo: witaj :)
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 10-08-2014 21:26
... czyli słów kilka o lekkiej panice :) niby nic - planeta ta sama tylko inny kontynent ale jednak... 17 godzin w samolocie a wcześniej 2 przesiadki (podróż będzie z przygodami na linii: Warszawa-Londyn-Madryt-Lima i spowrotem...) - zatem przygotowania wkroczyły na zupełnie inny poziom...
Tydzień 3
- aż dwa razy byłam na siłowni
- zrobiłam rozpoznanie w firmach ubezpieczających życie i kredyty (coby w razie czego rodziców z moją hipoteką nie zostawić...)
- zaczęłam robić pierwsze zakupy ciuchowe (zostałam właścicielką nowego kostiumu kąpielowego ;-)
- dzisiaj nawet trochę pływałam... nie nie na basenie!
W najbliższym tygodniu przygotowania odwieszam na kołek ponieważ pierwsz raz w życiu jestem na żaglach - oddaję się zatem błogiemu lenistwu, foczę się na pokładzie oraz poznaję fachowe słownictwo jednocześnie ucząc się sterować żaglówką... a Konkubent?