Babcia i nie tylkoKategorie: Fotografia, Dom i ogród Liczba wpisów: 38, liczba wizyt: 113517 |
Nadesłane przez: Krysta dnia 31-05-2012 17:30
Na noc zapowiedzieli się goście, przyjeżdżają aż z Krakowa i po drodze obiecali wpaść. Znów jeden dzień do tyłu. Rano zakupy coś na późny obiad, kolację i śniadanie. 150 zł z kieszeni. Obiecali tylko przenocować to może na dłużej nie zostaną, a ogród zarasta. W sobotę komunia mojej wnuczki, więc powrót do Olsztyna. Adaś już dziś pojechał, bo jutro mają mu zakładać holtera. Dobrze, że miał ochotę i pogoda dopisała, bo obkosił całe podwórze. Od razu zrobiło się przestronniej. Na chwilę wpadła Terenia i pomogła trochę ogarnąć w domu. Terenia jest w ciąży i spodziewa sie podobno chłopczyka. A pod wieczór ma wpaść Agatka i pomoże przy gościach. Ci goście to są siostra z mężem, mojego pierwszego męża. Cała jego rodzina bez problemów zaakceptowała mego Adasia, bedą żałować, że go nie ma, bo polubili go. Mi też szkoda bo zabawiałby gości rozmową, a ja bym się krzątała po kuchni.
Teraz siadłam na chwilkę odpocząć, przy okazji wcinam truskawki z jogurtem, które Terenia zrobiła mi zanim wyjechała.
Babcia próbowała jeść , niestety tylko ze dwie łyżki kaszki.
Nadesłane przez: Krysta dnia 31-05-2012 06:09
Jak ten czas leci, przyjechaliśmy w niedzielę w nocy, Agatka wyjechała po nas do Olsztyna, ale coś niezadowolona , z wymówkami, wszystko ją denerwowało, a sama nas namawiała żebyśmy jechali do tej Częstochowy. A to, że nie powiedziałam, żeby zamknąć kury, żeby podlać folię, a babcia nie chciała jeść, a wujek przyjechał (mój brat) i musiała z nim siedzieć. W dodatku jak wracaliśmy jechała na ręcznym hamulcu, dopiero jak zaczęło śmierdzieć, spostrzegła się. Dopiero w domu gdy dałam jej przywiezione pamiątki, może te obrazki ją uspokoiły, bo pojechała do siebie już spokojna.
Jako, ze mam dużo dzieci przeważnie z podróży do świętych miejsc przywożę breloczki do kluczyków, każde z moich dzieci synowych i zięciów mają samochody więc tych breloczków teraz przywiozłąm 17 , dla wnuków obrazki na religię, i jeśli jestem w jakimś nietypowym miejscu to cos do jedzenia. Z Częstochowy przywiozłam oblaty i obwarzanki. poza tym z Gidl kalendarze.
W Gidlach byliśmy w powrotnej drodze. Jest tam wielkie sanktuarium dla maleńkiej 9 cm figurki Matki Boskiej z dzieciątkiem. Jest tam moc uzdrowień. Co roku w maju kąpią tę figurkę w winie i to wino z kąpiółki uzdrawia. Wzięłam dwie buteleczki dla Mamy, ale wiem, że nie wino, ale modlitwa i szczera wiara uzdrawiają, a ja nie potrafię już się modlić. Nawet napisałam taki wierszyk
Już się nie modlę |
Noc spokojną i śmierć szczęśliwą tymi słowami żegnałam dzień Panie przy twoim łóżku mamo już nie wiem o co prosić mam coś mnie zasupłało dnia mało nocy mało już się nie modlę trwam. |
Owszem modlę się, odmawiam różaniec, ale coś we mnie pękło, ten wiersz powyżej mówi sam za siebie. Moje wiersze własnie takie są, wydobywają ze mnie to czego sama często nie rozumiem.
A w Częstochowie, było , że tak napiszę fajnie, pojechaliśmy ze służbą zdrowia, ale były tez pielgrzymki z Radia Maryja, spotkałam ludzi z sąsiednich wiosek, tu od nas. Wszyscy rozmodleni, wszyscy na kolanach, nawet mój Adaś, choć z początku nie chciał obejść ołtarza Najświetszej Panienki na kolanach (- bo przecież wiesz, że mam chore kolano) poszedł i był zadowolony, za to u mnie okazało się, że z kolanami coś nie tak, musiałam chwytać sie barierek, żeby dojść do końca i tamowałam ruch. Za to na wieżę dosłownie frunęłam, a na drugie piętro, tam gdzie mieszkaliśmy u zakonnic, ledwo weszłami też podciągając się na barierkach.
Pogoda dopisała, nie było za gorąco, deszcz nie padał.
We wtorek była pielęgniarka, Mama dostałą aż trzy kroplówki, nawet zjadła parę łyzek kaszki, ale znów nie je. Dziś w nocy budziła mnie co godzinę, rano zaczęła płakać. Jej łzy rozkładają mnie psychicznie.
Moja Mama wczoraj płakała... |
Moja Mama wczoraj płakała a mnie niebo palcem groziło że za mało się staram że miłość to nie tylko czyste posłanie zapewnienie leków i chleba czego jeszcze Ci Mamo potrzeba w domu ciepło na każde wołanie każdy dzwonek od razu przychodzę te dzwoneczki z Hiszpanii przywiozłam wciąż wspominam góry i morze Caravacę i Calasparrę stamtąd właśnie przywiozłam pamiątki ciągle marzę by tam znów się znaleźć Caravaca to drzewa kawałek z krzyża naszego Pana Calasparra to Nuestra Seńora de la Esperanza Matka Jego w nadzieję ubrana lecz Ty Mamo kulą nie jesteś która trzyma mnie w kraju za nogi więc dlaczego mi niebo groziło niezbadane są Boże drogi Ty śpisz a mnie dręczy teraz każdy odruch mej niecierpliwości co mam zrobić byś znów nie płakała chcę by uśmiech na ustach Twych gościł że nie możesz znów dreptać po domu cóż poradzę tak życie się toczy nie płacz więcej bo serce mi krwawi kiedy widzę zalane łzą oczy wiem że tęsknisz do domu swojego lecz tam zimno i wody nikt nie da jak tłumaczyć Ci dziś że dla Ciebie jam gotowa uchylić nieba i dopomóc w ciężkiej chorobie wiedz to jedno ja nigdzie nie idę i do końca będę przy Tobie. |
Nadesłane przez: Krysta dnia 26-05-2012 06:05
Wczoraj wreszcie namówiłam lekarza, żeby przyjechał obejrzeć mamę, no nie powiem siedział długo zbadał konkretnie i widać, że nie spisał jej na straty. Mama zadowolona, no bo wreszcie ktoś nią sie zajął, a nie tylko pielęgniarki, które na siłę szukaja żył w jej biednym ciele. Po jego wyjeździe o dziwo zjadłai zaczęła pić. spokojnie mogę wyjechać do Częstochowy pomodlić się, jeśli już nie o zdrowie to o spokojną śmierć. Choć szczerze mówiąc próbuję nie dopuszczać takiej myśli do siebie.
Wczoraj po południu, byłam umówiona u mojej fryzjerki, jak zwykle dowiedziałam się nowych ploteczek na temat naszych bliższych i dalszych znajomych. Jedna tak smakowita, że nawet nie mogę o niej napisać, bo dopiero by było, ze roznoszę plotki po świecie. A gdybym napisała sporo ludzi wiedziałoby o kogo chodzi, już nie mówiąc, kto rozpuścił tę plotkę. No cuda-wianki dzieją się.
Dziś nocowałm w Olsztynie. Dawno już tu nie byłam. Spokojnie się wyspałam, bo nie trzeba było co godzinę wstawać do babci. Wokół parkingu nowe rabatki. Jakoś przemknęłam się i nikt mnie nie zaczepił ze wspólnoty, bo znów by było, że się nie udzielam społecznie.
Wczoraj Tusk mnie rozśmieszył powołując się na R. Rudecką-Kalinowską, która napisała na Salonie-24 list do niego, wychwalajac pod niebiosa biednego pokrzywdzonego przez dziennikarkę Niesioła. Czytałam parę jej wpisów. Wariatka to mało powiedziane zapatrzona w Tuska jak w obraz. no elektorat sam mówi za siebie. Myslałam, że ta pani pisze na wyrost swoje wpisy, ale skoro nasz premier raczył ja cytować i to w duzych fragmentach to chyba cos jest na rzeczy. Choc skąd innąd wiem, ze są tacy ludzie np. moja sąsiadka pani na poziomie ma własna firmę, mozna porozmawiać z nia, chętnie pomoże, ale wuystarczy wyrazic się dobrze o Kaczyńskim, oczy robią jej sie okrągłe z oburzenia, a juz wspomniec ojca Rydzyka dostaje białej goraczki, zaczyna cos bredzić o majbachach, biednych babciach, które zyja na koszt biednych rodzin, bo całe emerytury oddaja na radio Maryja. Ja znam tylko biedne babcie , którym, biedne rodziny zabierają emerytury i żyją na ich koszt.Więc juz nawet nie podejmuję sie tych tematów z nią roztrzasać. Przekrzyczy.
No, kawa wypita, czas sie pakować , niedługo wyjeżdżamy.