Momo i Mysz na gigancie!Kategorie: Żyj chwilą, Dom i ogród, Rozwój Liczba wpisów: 3, liczba wizyt: 12113 |
Nadesłane przez: Aleksandra Wiktoria 19-03-2016 16:36
Witaj!
Dlaczego zawsze tak jest? Najtrudniej zacząć. Może od razu przejdę do sedna? Mam nadzieję, że mi to wybaczysz :)
Zapewne zastanawia Cię tytuł bloga. Ha! Na początku grudnia wyprowadziłam się z domu do Radzymina pod Warszawą (dla mojej rodziny to koniec świata!). Nigdy nie mieszkałam gdzieś indziej niż "w domu". Być może dlatego, reakcja moich znajomych była dość zabawa "No to co Ola? Poprawiasz błędy młodości?". Czy młodości? Zależy jak na to spojrzeć, bo jakby nie patrzeć w lutym skończyłam 25 lat. Lecz ciężko się z nimi nie zgodzić. Nigdy nie byłam na "gigancie", nie wynajmowałam chociażby pokoju, a tu proszę! Propozycja padła niespodziewanie od Pana S., a że i ja podejmuje czasem decyzje zanim moje szare komórki ruszą do startu - zgodziłam się. Po pracy spakowałam kilka rzeczy, Momo (królika) i ruszyłam na "wieś". Na początku miały być to tylko kilka dni, ale moja mama od razu wiedziała, że zostanę.
Uwielbiam moją mamę! Nigdy nie spotkałam osoby, która tak otwarcie podchodzi do życia. Może dlatego właśnie od zawsze miałam z nią tak dobry kontakt i nie bałam się jej powierzyć swoich tajemnic, ale... Ale to w końcu moja mama. Wciąż czuje się za mnie odpowiedzialna i stara się zaoszczędzić mi porażek. W drodze do Radzymina, jeszcze przed Markami napisałam jej esemesa, że jadę do Pana S. na kilka dni. Tu wstrzymałam oddech i mocno ściskałam telefon, sprawdzając co chwila czy nie zadzwoniła lub nie napisała wiadomości. Zadzwoniłam do niej sama będąc już na miejscu. Nie wytrzymałam (25 lata, a wciąż czuję się jak mała dziewczynka), odebrała po chwili. Ku memu zaskoczeniu stwierdziła "Spróbuj. Tylko pamiętaj, że ewentualnie masz dokąd wracać". Kocham ją za to! Odetchnęłam, ale na chwilę. Co prawda w domu mieszka jeszcze brat, ale to facet. Ciągle go nie ma w domu. Obawiałam się syndromu "pustego gniazda" itp. Po paru dniach znów nie wytrzymałam i pojechałam do mamy. Znów zaskoczenie! Stwierdziła, że powoli się przyzwyczajają z tatą, ale jest dobrze.
Mama: Wiesz jakie to cudowne?!
Ja: Ale co?
Mama: Otwieram zamek w drzwiach, naciskam klamkę. Wchodzę i... cisza! Nie ma nikogo! Tata u babci, Łukasz na treningu, a cały dom dla mnie!!
Ja: Super mamo. Też Cię bardzo kocham.
Taka właśnie jest moja mama :) Mieszkam tu od paru miesięcy, a moi rodzice jeszcze mnie odwiedzili! Oczywiście się z tego śmieje. Reakcja moich dziadków również spowodowała, że mało nie spadłam z krzesełka przy rodzinnym stole podczas imienin mamy w styczniu.
Dziadek: Olu będziesz brała udział w nowej edycji "Rolnik szuka żony"?
Ja (nie ukrywając zaskoczenia): Nie dziadku. Dlaczego tak myślisz?
Dziadek: Myślałem, że weźmiesz. W końcu na wsi mieszkasz.
Ja z głupią miną i śmiech babci obok. Kocham moją rodzinę!
Tak się zaczęło. Co będzie dalej? Zobaczymy. Na razie odkrywam w sobie nowe pokłady energii do sprzątania i gotowania. Jedno wiem na pewno. Spęłniło się jedno z moich marzeń. Mieszkam w dużym domu z ogrodem. Czekam jeszcze na wiosnę by móc stworzyć swój wymarzony kącik w ogrodzie.
Dziękuje Ci za odwiedziny! Mam nadzieję, że będziesz do mnie zaglądać, a i zostawisz po sobie ślad :)