Wzloty i upadki Maniuśki i jej rodzinkiKategorie: Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 125, liczba wizyt: 245087 |
Nadesłane przez: Maniuśka 14-11-2011 23:30
Los,los który się śmieje mi w twarz.Płata mi figle jak tylko może i to mnie drażni.Czemu ja nigdy nie mogę postawić na swoim?Bo ja tak chcę?
Zawiodłam się,zawiodłam się na najbliższej mi osobie...nie nie mamie,tacie czy siostrze a na własnym mężu...:(
Rozmawiałam z mężem o sprawach które dotyczą nas oboje,naszego życia,naszej przyszłości...a on?Śmiał się , po prostu śmiał się...a jak ja już się wkurzyłam i powiedziałam że słowa nie powiem to stwierdził ,że obrażam się jak 5-latek. O nie... to nie tak!! To on nie jest poważny, nie umie ze mną rozmawiać na temat intymnych spraw.Chcę by wiedział ,że na nim polegam,że chcę podejmować decyzję razem,ale jeśli on śmieje się gdy ja mówię coś poważnie...to coś jest nie tak...
zrobiło mi się cholernie przykro bo takiego jeszcze go nie znałam...nigdy tak się wobec mnie nie zachował...a jednak! Wiem, faceci są mniej dojrzali, a również wiem że nasz ślub i Julka to był taki przyśpieszony kop z kursem dojrzałości...ale nie tylko on to przeszedł,ale również ja.
Czemu ja mam odpowiadać za wszystko?! Ostatnio są małe spięcia między nami...ale to już wiadomo dlaczego...ciągle to mi wadzi,ciągle przeszkadza. Wystarcza,że powie słowo i wiem o czym będzie wiązać się rozmowa przez następne pół godziny.Boję się...:( powinnam? a może to zazdrość przemawia bardziej niż rozsądek i zaufanie? To nie tak,że mu nie ufam, bo ufam ale ta osoba mnie drażni i to jej właśnie nie ufam...ma coś w sobie ,że mnie drażni.
Mała znowu ma odparzenie.Cholera,co się dzieje.Ona cierpi a ja z nią...nie umiem pomóc własnemu dziecku!!
Mała nie daje sobie pobrać moczu!!3 tygodnie już próbuję i nic!!Jak tylko widzi kubeczek czy woreczek to takiego stresa załapuje,że nie sika.A jak założę pampersa to chwila moment i jest do wymiany.Nakleję woreczek i choćby miała go 2-3 godziny to w niego nie zrobi...ehh wszystkiego już próbowałam i nic!
A co do poprzedniego wpisu odnośnie samochodu.Mamy samochód po rodzicach męża - tico.Tyle,że biedaczek się sypie i nie możemy nim pojechać poza miasto bo ciągle coś w nim stuka puka, a mimo napraw nadal tak się dzieje.Ze starości blachy i przewody mu gniją.A nawet w drzwiach od kierowcy na środku mamy dziurę;) heh tzn jest ona zaklejona taśmą hydrauliczną i nic nie wieje ani nie pada ale staruszek już jest do wymiany.Na wiosnę będziemy posiadaczem może nie nowego samochodu,bo na taki nas nie stać ale w lepszym stanie i takim do jazdy gdzieś dalej;) do tico nawet wózek nam się nie mieści:( więc samochód na większe wyjazdy był pożyczany od teściowej.Ale ile to można prosić?
Z pozdrowieniami i życzeniami lepszego humoru niż mój!