Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 324071 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 25-07-2012 17:38
To było do przewidzenia. Po wczorajszej mega długiej Szymciurkowej drzemce (od godz 11 do prawie 16tej) nocka była zarwana. Co prawda zasnął najpierw o godzinie 21, czyli w miarę standardowo, ale tylko po to, żeby obudzić się tuż po północy.
Najpierw zaprowadził mnie do kuchni i domagał się jedzenia. Na kolację zjadł całkiem sporo, więc nie sądziłam, że będzie miał w środku nocy taki apetyt. Zjadł najpierw wafel ryżowy, popijając wodą mineralną, ale to było mało. Poprawił prawie połową paczki flipsów i już myślałam, że pójdzie dalej spać. Ale gdzie tam.
Zaczęliśmy się z Mężem wysilać, żeby go jakoś wyciszyć i doprowadzić do uśpienia ;) Mąż zaczął opowiadać mu bajki (min. o osiołku, który przyszedł do lekarza z pinezką w pupie hihi). "Zaśpiewaj mu coś teraz" poprosił po skończonej bajce. Zaczęłam "Idzie niebo ciemną nocą..." A Mąż szybko mi przerwał "Nie to". Zaskoczona pytam się "dlaczego"? A on mi na to: "O Dorotce zaspiewaj" Zdziwiona, słucham dalszych wyjaśnień "No bo ja też będę słuchał, a ja wolę "Dorotkę"". Jego powaga w głosie tak mnie rozbawiła, że wybuchłam śmiechem. Nie wiedziałam, że mój Mąż ma swoją ulubioną kołysankę hihi ;)
Szymon zasnął dopiero koło 4 nad ranem. A wstał już po 9 i miał tyle energii do zabawy, w przeciwieństwie do nas, że szok :) Ja to się czuję normalnie jakbym całą noc imprezowała ;)
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 10-07-2012 20:56
Tak owocnego dnia, jak ten dzisiejszy to dawno nie miałam... Umówiłam golfika do mechanika; umówiłam się do dentysty; byłam u fotografa z chęcią wywołania zdjęć (niestety do jutra mają urlop); przywiozłam tu Tolka, wykąpałam go i wyczyściłam mu uszy, kupiłam mu nową obrożę, bo stara już się mocno wysłużyła.
Normalnie wszystkie te czynności rozłożyłabym mocno w czasie, a dziś jakiegoś takiego kopa do działania dostałam. Wszystko pięknie ładnie, gdyby nie to, że Szymuś gorączkuje. W nocy pojawiła się lekka gorączka - 37,8 st. Temperatura utrzymywała się jeszcze rano, ale uznałam, że nie jest aż tak wysoka, żeby siedzieć w domu. Pogoda przeceż taka ładna... Nie wiem, czy to czasem nie był błąd. Pojechaliśmy do mojej Mamy. A tam koło południa temp podniosła się do 38,5. Pojechałam do apteki po nurofen w czopkach. Jakimś cudem podziałał dłużej niż standardową godzinkę. Przyjechaliśmy do domu koło 19. Widziałam, że w aucie moje dzieciątko jakoś tak zmarkotniało :( Po przyjściu do domu zmierzyłam mu temp - 38,9 st. Podałam znów nurofen i zasnął. Cały czas mierzę temp. W razie czego podam paracetamol. Nie lubię jak mi Szymuś choruje :( Strasznie to przeżywam. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej. Zobaczymy jak minie noc. Jak coś jutro rano jadę z nim do pani doktor. Martwi mnie też jego biegunka :( Co go przewinę to słyszę, że znowu trzeba przewijać :( Pupa mu się tak odparzyła, że wczoraj zaczęła się z tego sączyć krew. Jeju a moje dzieciątko jak się do niego zbliżam, żeby przewinąć, to zaczyna krzyczeć w niebogłosy :(
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 06-07-2012 17:01
Ojeju. Milion lat świetlnych nie pisałam. A przecież tak lubię pisać...
Miniona noc w całości nieprzespana. Po pierwsze z powodu upału okrutnego, a po drugie Szymciur z nieznanych mi jeszcze wtedy powodów, przepłakał owej nocy połowę. Takie okrutne noce owocne są w przemyślenia. I w nagłe powroty do rzeczy i sytuacji z dalekiej przeszłości, o których chciałoby się zapomnieć i o których wydawałoby się, że nie warto pamiętać...
Ale nieważne.
Szymciurowi bezapelacyjnie coś dolegało, uznałam za konieczność pokazanie go pani doktor. Kto by pomyślał, że w takie upały dzieci też chorują... Poczekalnia pękała w szwach. Po godzinie dzieciątko me zaczynało już powoli okazywać oznaki znudzenia. Ściany poczekalni w poradni przyozdobione są rysunkami, namalowanymi zapewne przez dzieci. Zajęłam więc Szymciura owymi obrazkami, mówiąc, gdzie co jest, a później zadawałam mu pytania. Gdzie jest konik? Gdzie jest papuga... Byłam w szoku, że moje dziecko tak szybko wszystko "chwyciło". Bezbłędne pokazywał paluszkiem obrazki, o które pytałam. Na jednym z obrazków był bałwanek... Pytam się Szymka: "Gdzie jest bałwanek?" A Szymuś, uśmiech od ucha do ucha i paluszkiem wskazał na pewnego pana, który czekał na poczekalni ze swoim synkiem. W podświadomości czułam, że nie wypada się śmiać. Myślałam, że się śmiechem zadławię. Jak większość rodziców w kolejce, którzy Szymusiowy żart wychwyciło ;)
Angina i antybiotyk :/ Angina podobno z przegrzania organizmu. Pani doktor zażartowała, że więcej ma takich angin z przegrzania, niż tych jesienno-zimowych. Antybiotyk mamy w zawiesinie doustnej, ale w razie jakby Szymuś wypluwał, to mamy się jutro zgłosić po zastrzyki. Jako, że ma go dostawać dwa razy dziennie, a dostaliśmy go dopiero w południe, postanowiłam, że pierwszą dawkę dostanie dopiero wieczorem. Póki co wykąpałam go w letniej wodzie (takie letnie kąpiele kilka razy dziennie, w samej, czystej wodzie, zaleciła pani dr). I zasnęło moje maleństwo chorusiane.
Nieprędko się zatem wykąpie w baseniku, który wczoraj rozłożyliśmy u Babci Wiesi :/