O tym i owymKategorie: Zainteresowania Liczba wpisów: 134, liczba wizyt: 559059 |
Nadesłane przez: Ulinka dnia 28-04-2010 01:39
Wczoraj wszystkie media informowały o znalezieniu rocznego dziecko porzuconego w parku.
Parę dni temu znaleziono na śmietniku rozczłonkowane i nadpalone ciała noworodka.
Lekarze z warszawskiego szpitala walczą o życie dziewięciomiesięcznej Amelki, która niemal utonęła podczas kąpieli w wannie. Policja zatrzymała ojca dziecka.
W Bogatynii w Dolnosląskim zmarł z głodu 8-letni chłopiec. Matka zagłodziła go na śmierć.
Wrocławska policja zatrzymała rodziców 5-letniej dziewczynki, która będąc pod ich opieką wypadła z okna na czwartym piętrze. Rodzice byli pijani.
Szczecińscy policjanci zatrzymali ojca trzymiesięcznego dziecka pod zarzutem pobicia niemowlaka. Dziecko trafiło do szpitala.
Na dziewięć lat pozbawienia wolności skazał sąd rejonowy w Pile 63-letniego Karola K., który wraz ze swoją partnerką przez kilka lat wykorzystywał seksualnie jej dzieci.
To tylko nieliczne informacje, które codziennie napływają z policji lub szpitali w całej Polsce. Codziennie tysiące polskich dzieci doświadcza przemocy ze strony swoich rodziców. W 2009 r. 28 dzieci zostało zabitych, a ponad 5700 odniosło obrażenia, m.in. w wyniku pobić. Wciąż sporo dzieci zostaje bez opieki. Rodzice własnym zachowaniem doprowadzają do tego, że ich dzieci są ofiarami przestępstw poczynając od pobić pozostawiających siniaki, na brutalnych gwałtach kończąc.
Zjawisko maltretowania dzieci przez rodziców jest faktem, wobec którego nie można pozostawać obojętnym. To od otoczenia rodziny, w której dochodzi do tragedii zależy, czy przestępstwo zostanie ujawnione albo czy zostanie ujawnione dość szybko, by nie odbiło się trwale na zdrowiu bitego dziecka. Dlatego niezwykle ważną rzeczą jest wrażliwość społeczna i właściwa reakcja sąsiadów, szkoły, szpitala.
Z pewnością trzeba prowadzić działania uświadamiające na szeroką skalę o problemie, trzeba edukować rodziców, którzy często po prostu nie są przygotowani do pełnienia funkcji wychowawczych wobec dzieci. Powtarzają złe wzorce zaczerpnięte z własnych doświadczeń w dzieciństwie bądź rozładowują swoje frustracje na słabszych, tj. dzieciach.
Należy zająć się również obszarem przeciwdziałania przemocy w takich sytuacjach, gdzie do niej już dochodzi czyli trzeba mieć ofertę interwencji i specjalistycznej pomocy. Taki całościowy system pomocy dzieciom w Polsce niestety, nie istnieje. I co najważniejsze, konieczne jest jak najszybsze zakończenie prac nad projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.
To kwestia nie tylko środków finansowych, ale też woli i chęci zmian. Odnoszę jednak wrażenie, że tej woli i chęci naszym decydentom brak.
Nadesłane przez: Ulinka dnia 26-04-2010 22:48
Nie jest łatwo być kobietą w świecie, w którym ciągle jeszcze mężczyźni mają przewagę mimo, iż to kobiety stanowią ponad połowę polskiego społeczeństwa. Niestety proporcje te nie wiążą się ze sporym udziałem kobiet w życiu publicznym, w tym również i polityce. Wystarczy spojrzeć na statystyki mówiące, iż w polskim Sejmie jest niewiele ponad 20% kobiet, a w Senacie zaledwie 8%.
Od dłuższego czasu toczy się dyskusja o parytetach. Są ich zwolennicy i przeciwnicy. Zwolennicy twierdzą, że parytet daje kobietom szanse wybrania, ale w żadnym zaś razie nie daje im takiej pewności. Przeciwnicy zaś, że nie należy dzielić Polski na kobiety i mężczyzn, i zapewniać tym pierwszym miejsca tylnymi drzwiami, że lepiej dzielić kandydatów na zdolnych, kompetentnych i niezdolnych, niekompetentnych.
Skoro kobiet w parlamencie lub na stanowiskach kierowniczych jest mniej niż mężczyzn, to znaczy, że kobiety są mniej zdolne i kompetentne? To dlatego żaden z 22 komitetów wyborczych, które dziś zgłosiły do PKW kandydatów na prezydenta, nie zgłosił żadnej kobiety?
Zdecydujmy się wreszcie, albo kobiety są równie zdolne, wartościowe i kompetentne jak mężczyźni, albo nie, bo jak widać o miejscu kobiet w polityce nie decydują wyłącznie zdolności i kompetencje ale inne mechanizmy. Jakie? Niech każdy odpowie sobie sam.
Nadesłane przez: Ulinka dnia 24-04-2010 03:48
Twierdziła, że nie jest gotowa na stały związek, że nie chce się angażować, że nie każda kobieta musi zakładać rodzinę. Nie oznaczya to jednak, że nie ma prawa szukać miłości, flirtować, czy romansować.
Przekonywała, że nie należy wierzyć stereotypom, że zakorzeniona w naszym społeczeństwie opinia, iż to mężczyźni mają prawo do flirtów a kobieta nie, to bzdura.
Mówiła, że jeśli kobieta dobrze się czuje, traktując związek jak przygodę, nie musi od razu iść do ołtarza. Twierdziła, że wielu mężczyzn też woli życie bez zobowiązań, woli luźne związki i jeśli obojgu jest z tym dobrze, to dlaczego nie mieliby tak żyć?
Nie przewidziała tylko jednego, że można się zakochać …