...no tak! Tak się jakoś porobiło. Mama w pracy, a dziecko zostało z dziadkami. Całe szczeście! Ominęly nas problemy z poszukiwaniem opiekunek, no i inne. Dobrze jest. Milosz zadowolony - ładnie je, nie płacze, bawi się. Codziennie ponad godzinę, a czasem nawet dwie godziny jest na spacerze.
Jakoś się "ZORGANIZOWALIŚMY" :) Smiać mi się chce, bo przypominam sobie pierwsze dni po porodzie. Pani połozna była zniecierpliwiona:
" - No wie pani, musi się pani jakoś lepiej zorganizować!"
Dobrze mówić, dobę po cesarce. Ale nie było źle - pogodne i mało placzliwe dziecko mi się trafiło :) Spało i jadło od razu bez problemów.
Dopiero teraz jak jest trochę większy, zaczyna bardziej marudzić w nocy. Budzi się spragniony, ale co się dziwić dziecku - sezon grzewczy, powietrze suche. Dorosłemu się chce pić, a co dopiero małemu dziecku.
No tak...mama musi wracać do pracy. Ale nic się złego nie dzieje, bo już piatek i weekend przed nami.
Znowu sobie razem pobędziemy... All the time!
Zamknij