W rodzinie siła? Jasne że tak! Czuję tę siłę - codziennie. Choć sprawdzić tej maksymy w jakiś trudnych sytuacjach nie było nam na szczęście dane. Może właśnie dlatego że tak siła jest z nami zawsze. Od trzech lat. Że ważne zawsze było to czego pragniemy oboje i razem. I że to co posiadamy jest wynikiem wspólnych marzeń, planów i starań. Nie jesteśmy ideałem… co to to nie. Nie wierzę w ideały.
Ale patrząc na swoje życie dzisiaj nie mogę się oprzeć wrażeniu że ktoś tu maczał palce. Tyle zbiegów okoliczności byśmy byli razem i takie dopasowanie. Szukałam tego swojego miejsca przez całe życie. Całe życie czekałam na tego kogoś. Wyśniłam, wymarzyłam i dane mi było. Więc jak nie wierzyć. Nie boję się tego co będzie. Przetrwaliśmy czas kiedy wszystko układało się jak w bajce. Daliśmy sobie radę kiedy życie podrzuciło nam pod nogi kilka kłód. Bo mamy siebie. Wiem, że jakby było źle to nie zostanę sama. Bo jest jeszcze ktoś kto poda dłoń lub uchyli ramienia bym mogła się na nim wesprzeć. Ktoś dla kogo ta nasza rodzina jest równie ważna jak dla mnie. I dla kogo ja jestem ważna.
Ale dla mnie rodzina to nie tylko ja, Małżonek i Młody. To także nasi bliscy i przyjaciele. Ci ostatni chyba nawet ważniejsi niż niektóre osoby z którymi łączą nas więzy krwi. Przyjaciół do rodziny wniósł w posagu Mój Małżonek. Przynajmniej w pierwotnym kształcie bo przez te 7 lat znajomości grupka się nieco powiększyła. Teraz są naszymi przyjaciółmi. Jest nas 14 osób – w tym 2 dzieci. Spotykamy się przynajmniej kilka razy w miesiącu. Rozmawiamy o wszystkim, bawimy się, razem wypoczywamy. Byliśmy razem w każdym ważnym momencie swojego życia. Pomagaliśmy wybierać pierścionki zaręczynowe i organizować wesela. Chrzciny, roczek, poprawiny? Dla przyjaciół przede wszystkim. Hasło „Toksyczni Przyjaciele” które ktoś z nas kiedyś wymyślił w odniesieniu do naszej grupy weszło już do powszedniego użytku i znają je także nasze rodziny.
Ostatnio jedni z naszych przyjaciół stracili dziecko. A tak naprawdę straciliśmy je wszyscy. Dużo by mówić co wtedy czuliśmy. O tym co czuli rodzice nawet nie potrafię myśleć. Poprosili nas tylko o jedno – byśmy byli przy Nich. I żebyśmy się nie odsuwali w obawie przed zranieniem. I wtedy powiedziałam przyjaciółce, że Biała Flaga Republiki to nie o nas… nie o nas Toksycznych. I wszyscy to zrozumieli. Nikt nie zapomni o tym co się stało. Ale nikt też nie boi się o tym rozmawiać. Nie oceniamy, nie rozdrapujemy ran. Czasami tylko sobie razem popłaczemy by za chwilkę śmiać się z tego co mamy. I to wg mnie jest siła rodziny jaką tworzymy z naszymi przyjaciółmi… by być razem!
Zamknij