Momo i Mysz na gigancie!Kategorie: Żyj chwilą, Dom i ogród, Rozwój Liczba wpisów: 3, liczba wizyt: 11612 |
Nadesłane przez: Aleksandra Wiktoria 22-03-2016 20:44
Myję okna. Nie było by to takie straszne, gdyby nie fakt, że jest godzina 16.20.
Wstałam o 8. Leniwie zrobiłam sobie kawę, a mieszając jeszcze wolniej i leniwiej łyżeczkę zastanawiam się co zrobić z dniem. Mamy wtorek, trzeba popracować, wypadałoby coś posprzątać. Doczłapałam się do biurka z kanapką w zębach. Nie posiedzę długo, nie włączę laptopa. Momo szalał w drugiej części domu w swoim pokoju, dając mi znać, że też by coś przekąsił. Wróciłam do biurka. Czas do pracy. Pogoda zupełnie nie nastraja do siedzenia za biurkiem. Jest pawie 9, a ja wiem, że to będzie długi i męczący dzień.
Uwielbiam swoją pracę. Co mogłabym powiedzieć innego osoba, która pół roku wcześniej urwała się z redakcji w której przepracowała rok? Ciągłą gonitwę za statystykami zamieniłam na spokojne i wręcz usypiające klepanie w klawisze. Mogę szczerze powiedzieć, że odpoczywam w swojej pracy. Co mi więc przeszkadza? Brak wyzwań? Nudzi mnie poczucie bezpieczeństwa i tego co przyniesie jutro? A może odpoczęłam na tyle by poczuć twardy grunt pod nogami i normalnie w świecie brakuje mi wyzwań?
Godzina 16.20, a ja z zapałem szoruje okna w kuchni. Pan S. spojrzał tylko na mnie i pokiwał głową. Czy on również uważa, że się nudzę, czy biorę udział w imaginowanych zawodach z Perfekcyjną Panią Domu? Nie uzyskałam odpowiedzi, poszedł dalej dłubać przy silniku. Myjąc okna naszła mnie refleksja o kobietach w naszej rodzinie.
Szybko przebiegając wspomnienia rodzinnych historii to właśnie kobiety odgrywały w niej ogromną rolę. Idealnym przykładem będzie moja prababcia, która została sama z trzema córkami (jedną z nich jest moja babcia), gdy jej męża zabrano do obozu pracy. Potrafiła przeżyć w tych ciężkich czasach nie tracąc honoru, ani nie plamiąc rodzinnego nazwiska.
Moja babcia. Gdyby nie ona, nie byłabym tą samą osobą jaką jestem. Gdy byłam młodsza bardzo się bałam powiedzieć mamie, że dostałam jedynkę z matematyki. Gdyby nie babcia nigdy nie nauczyłabym się stawiać czoła problemom. Matura. Jak strasznie się bałam, że nie zdam. To był trudny dla mnie czas. Mała, krucha i wciąż podziębiona z nerw Mysz. W marcu stwierdziłam, że nie podchodzę do matury. Zdążyłam już poinformować mamę, nauczycieli, ale nie babcię. Szłam do dziadków z duszą na ramieniu, jakbym znów była w podstawówce i dostała jedynkę z klasówki z matematyki. Od nikogo nie dostałam takiej nagany jak od babci. Wracając do domu czułam się jak na skrzydłach! Zdałam.
Mama. Mam nadzieję, że czytając ten wpis nie wzruszy się tak mocno jak ja, pisząc ten post. Moja mama dużo przeszła. I to nie tylko ze mną i moimi ciągłymi przeziębieniami, tylko ze sobą. Choruje na astmę i gdy byłam w podstawówce często trafiała do szpitala. Raz nawet na OIOM. Jako małe dziecko właściwie nie wiedziałam co się wokół dzieje. Znów wielka zasługa babci. Wiedziałam, że mama jest w szpitalu po raz kolejny, tego niestety nie dało się przede mną ukryć. Myśląc o tym teraz i stając na miejscu mamy nie potrafię pojąć co ja bym zrobiła na jej miejscu. Dwoje dzieci w domu, a ja walczę o kolejny oddech. Podziwiam ją nie tylko za wolę walki, ale przede wszystkim za to, że nauczyła mnie nigdy się nie poddawać i nie patrzeć na to co inni o mnie myślą.
Kończąc mycie okien doszłam do wniosku, że w naszej rodzinie, wśród kobiet dziedziczony jest gen pełen walki i dążenia do wybranego przez nas celu. Mając tę świadomość jutro zacznę kolejny dzień w którym odniosę zwycięstwo!
Zachęcam Was do zajrzenia na mojego bloga tutaj: Momo i Mysz na gigancie>>>