Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 231388 |
Nadesłane przez: exarol 30-06-2015 23:25
Za dokładnie dwa miesiące wracam do pracy. Czy się cieszę? Chyba nie wiem, jestem pełna obaw, lęków, a równocześnie nie mogę się doczekać aż w końcu znowu wyjdę do ludzi. Kto mnie czyta, lub zna osobiście to wie, że początek ciąży miałam koszmarny, nudności, wymioty i trzy pobyty w szpitalu. A zatem w domu siedzę już od baaardzo dawna i chyba odrobinę zdziczałam. Był taki okres, że makijaż robiłam jedynie jak szłam do mojego gina ( kto go widział ten rozumie ), na co dzień latam w wygodnych ciuchach, może nie zawsze są to dresy niemniej do dress codu obowiązującego w mojej pracy mojemu strojowi jest strasznie daleko . Do tego dochodzi strach związany z rozstaniem się z małą. Nie, nie boję się, że coś złego stanie się jej w żłobku ( bardziej się o żłobek obawiam ), boję się, że mimo wszystko okrutnie będę za nią tęskniła, zastanawiałam się nawet nad zakupem tego takiego komórkowego zegarka na rękę, na który rodzic może zadzwonić i posłuchać bobasa, ale to jest bardziej opcja dla przedszkolaka, więc chyba się wstrzymam. Z jednej strony są obawy a z drugiej radość i szczęście. Jakie są dobre strony Majsi w żłobku?
1. Ktoś inny będzie się z nią użerał…
2. Mała stanie się bardziej samodzielna ( z powodu braku miejsc w żłobku w grupie dzieci najmłodszych, Majutka będzie w grupie z dziećmi starszymi o około pół roku)
3. Przy odrobinie szczęścia mała oderwie się ” od mojego cycka” i zobaczy, że istnieją inni ludzie poza mamą
4. Paradoksalnie, ale może nawet trochę odpocznę.
5. I na koniec, zacznę wychodzić do ludzi, a dzięki temu znowu będę wyglądała jak człowiek a nie jak stereotypowa Matka Polka w laczkach.
Ale nie o tym miało być. Miało być o wakacjach i o tym, że w naszym kraju ciężko takie wakacje zorganizować rodzinnie. Wczoraj rozmawiałam z sąsiadką o emeryturach ( nie, nie łudzę się, że swojej dożyję… ), sąsiadka stwierdziła, że nie mamy co na emerytury liczyć i że powinniśmy cieszyć się kasą i czasem teraz. No niby racja, ale żyjemy w takim kraju, że żeby mieć kasę, trzeba na to poświęcić cały wolny czas. W naszej rodzinie ten czas poświęca Majowy tato. W pracy siedzi po 14 godzin na dobę, a gdy wraca do domu, pada na buźkę i nie ma już energii na zabawę z małą. Smutne to Byliśmy dzisiaj w naszym wsiowym markecie, w którym spotkaliśmy kierownika G., kierownik ten nie zważając na to, że już wieczór, że mąż mój jest z rodziną, po zdawkowym przywitaniu spytał, czy G. nie przyszedłby do pracy w niedzielę. Krew się we mnie zagotowała, odwróciłam się do Panów plecami pod pretekstem wybrania towarów z półki, ponieważ bałam się, że z nerwów i złości napluję temu szefowi w twarz. A nie wypada. W sierpniu jedziemy na urlop i w związku z tym mąż mój pracował ostatnio trochę więcej, no ale bez przesady. Pan Kierownik powinien mieć trochę taktu i jeśli już musiał zadać takie pytanie, powinien zrobić to po pierwsze w godzinach pracy, a po drugie nie przy mnie. Grrr… jeszcze mnie trzęsie jak o tym myślę. Teraz czekam na urlop i chcę żeby był to urlop dla mojego męża, zasłużył na chwilę odpoczynku i relaksu przed powrotem do pracy i rozpoczęciem harówki na nowo
Znaleźliśmy wczoraj przepiękną agroturystykę nad jeziorem, w której zarezerwowaliśmy pokój i aż się Wam pochwalę
Cudowne miejsce do odpoczynku prawda?