Do dzieci trzeba mieć cierpliwość... usłyszałam to na początku mojego macierzyństwa od mojej mamy. Ja bym dodała, że do dzieci trzeba mieć anielską cierpliwość. W dzisiejszych czasach każdy chce mieć wszystko na już, teraz. Wspaniały dom, pieniądze, dobrą prace najlepiej jeszcze w wieku dwudziestukilku lat.
Ja też taka byłam... W pewnym okresie życia natychmiast chciałam mieć pracę, wyjść za mąż. I życie nauczyło mnie cierpliwości. Wyszłam za mąż za wspaniałego mężczyznę, ale to nie było w tym momencie w którym sobie zaplanowałam. Tak samo było z zajściem w ciążę. Niecierpliwiłam się strasznie bo chciałam jak najszybciej zostać mamą. I znowu życie zaczęło uczyć mnie cierpliwości. I chyba z czasem zaczynam rozumieć dlaczego...
Wychowanie dziecka wymaga dużo, dużo cierpliwości. Na początku trzeba cierpliwie znosić nie przespane noce z powodu kolki maleństwa. Potem trzeba być cierpliwym i pozwolić mu rozwijać się w swoim własnym tempie, nie zważając na opowiadania innych rodziców jak to ich dzieci w wieku dziesięciu miesięcy same chodzą. Chciało by się wszystko przyspieszyć ale po co? Pewnym rzeczy i tak się nie da przyspieszyć. Trzeba być cierpliwym. Najwięcej cierpliwość wymaga wychowywanie. Nie wystarczy raz coś wytłumaczyć dziecku, coś powiedzieć. Rodzic musi robić to kilka razy, a nawet kilkadziesiąt razy aby ten maluszek zaczął postępować właściwie, aby wreszcie przestał dotykać gniazdka, które jest przecież tak bardzo dla niego atrakcyjne. Trzeba być cierpliwym kładąc malca do snu, gdy wstaje kilka razy ze swojego łóżeczka, czy nie chce jeść obiadu, który dla niego przygotowaliśmy.
Cierpliwość - nie samowita cnota. A dzieci uczą cierpliwości, przy najmniej mnie syn tego uczy.
Podoba Ci się wpis zaporaszam na blog: moja-probeczka.blogspot.com
Zamknij