Planeta MKategorie: Żyj chwilą, Zainteresowania, Podróże Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 186017 |
Nadesłane przez: Monika_Pe 11-11-2013 00:29
... czyli o upadku polskich dziewczyn/kobiet/społeczeństwa... ale od początku...
Między nami konkubentami jest tak, że ja w większości siedzę w domu a Konkubent z racji pracy, własnego biznesu i hobby jakim są mecze piłki nożnej (czy wiedziałyście, że Legia gra średnio co trzy dni???) bardzo często bywa poza domem. Ostatecznie jednak lekko zmęczyłam się takim stanem rzeczy i postanowiłam zrobić coś ze swoim życiem :) Brzmi to strasznie ale zaowocowało: powrotem do mojego "niebezpiecznego hobby" - o tym na pewno jeszcze napiszę, wyjściami na piwo czy spotkaniami ze znajomymi UWAGA: w tygodniu!. Zaowocowało również wyjściem piątkowym: wiadomo w sobotę rano nie trzeba wstawać, Konkubent zgodził się Łajzę na spacer wieczorem wyprowadzić więc umówiłam się z Koleżanką na podbój miasta. Początek miły (piwo- jedno, drugie, trzecie) a później telefon do Koleżanki: jesteśmy na mieście, idziemy do klubu - wpadajcie. No to z Koleżanką myślimy: czemu nie- strzelimy z biodra zrobi nam się lepiej!
Jest piwo jest zabawa! oj nie... są dziunie jest zabawa... ale znowu od początku. Najpierw historia jednego telefonu: czyli jestem świadkiem prawie zwykłej kradzieży. Wraca dziunia z toalety: Hej! znalazłam telefon! Krzyczy do swojej towarzyszki- schowaj do torebki! Albo nie! Wyłącz go, żeby nie dzwonił! Pytam zatem dziuni: Nie lepiej oddać ten telefon właścicielowi? A dziunia z raczej niemyślącą miną : ale jak znajdę właściciela? Próbuję zatem dziuni wytłumaczyć: albo mówisz na barze, że znalazłaś- zostawiasz kontakt do siebie albo jutro z rana dzwonisz pod numer zapisany jako "mama", "tata", "dom", whatever! Ale dla dziuni to za dużo: telefon wyłączyła, do torby schowała.
No nic myślę: idę po kolejne piwo zabierając Koleżankę ze sobą...pozostaje cieszyć się, że dziunia nie jest moją znajomą i więcej jej na oczy nie zobaczę.
Był telefon, czas na seks! Oj czym byłby warszawski klub bez odrobiny seksu! I to już w pierwszych pięciu minutach obecności w klubie! Wchodzę a tu przedstawia mi się widok dziewczęcia na oko w przedziale wiekowym 19-21 w kusych dżinsowych szortach... nie za długie... w kusych dżinsowych stringach (to zdecydowanie lepsze określenie) bez stanika jedynie w koronkowym body (nie muszę chyba dodawać, że koronka była na tyle przeźroczysta, że w ciemnym klubie udało mi się dostrzec brak stanika owego dziewczęcia?). Nic to! Wkoło dziewczęcia ociera się pan - pan na oko 40-50. Obok zaś (dokładniej mówiąc przy drugim słupie, bo poziom wypitego alkoholu nie pozwala dziewczęciu ustać na nogach bez podpierania się o słup) stoi przyjaciółka dziewczęcia: kusa różowa sukieneczka, tlenione blond włosy i te same "kocie ruchy" wkoło słupa. Szok, niedowierzanie... a później tracę je z oczu by za 15 minut znów je zobaczyć ale w innym (zdecydowanie młodszym) towarzystwie... zmęczona udaję się do toalety by w spokoju posiedzieć na krzesełku przy lustrze (nobla temu kto wpadł na pomysł ustawienia tam krzesełek)- siedzę, sprawdzam FB, czytam co słychać u Ryana Goslinga na pudlu a tu wpada przyjaciółka w różowej sukience, obiega wszystkie kabiny, wypada z kabin, staje przed moim krzesełkiem i z radością dziecka otwierającego bożonarodzeniowy prezent wrzeszczy "ty! ja nie mogę ona znowu się z kimś bzyka!" i z ta samą radością na twarzy z toalety wybiega!
Wracam na "parkiet" a tam rozpoczyna się atrakcja wieczoru czyli koncert jakiegoś zespołu disco-polo (nie pytajcie w jakim klubie byłyśmy...). I serio wszystko ok: mogę bawić się do Jesteś szalona, śpiewać, że rzeki przepłynąłem, góry pokonałem. Mogę nawet śpiewać na karaoke Mydełko Fa! Ale pytam jak można stworzyć, z dumą wykonywać i pozwalać by ludzie słuchali, śpiewali i powtarzali dalej pisoenkę, której główny tekst brzmi "Jebać, jebać, dopierdalać...sadzić, palić, zalegalizować"... 10 minut koncertu wytrzymałam a potem...
Zabrałam Koleżankę i obiecałyśmy sobie, że więcej do tego klubu nie zawitamy... I tylko teraz muszę odpowiedzieć sobie na pytanie: jak z własnej (ewentualnej) córki nie wychować takiej dziuni czy takiego dziewczęcia (razem z przyjaciółką)...jak z własnego (ewentualnego) syna nie wychować kogoś, kto będzie się szczycił tym, że tłumy na koncercie razem z nim je**ą i dopierd**j*ą???
Adres URL wpisu
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b0p17525,Jeba-jebadopierdala.html
Adres URL bloga
https://www.familie.pl/Blogi-0-0/b758-1,Planeta-M.html