Mój mały wielki światKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 30, liczba wizyt: 80265 |
Nadesłane przez: ptaszek1984 16-12-2012 21:37
Ale mnie napadł dzisiaj dzień przytulania i wycołowania mojego Słoneczka. Zachowywałam się tak jakbym z jakis miesiąc nie widziała synka. Popatrzyłam się na moje Szczęście jak się uśmiecha i jest zadowolony i takie mnie fala miłości naszła, że musiałam wycałować każdy kawałeczek Olusia :*
Ale z kolei jakie ja przeboje z moim dziadkiem miałam dziś! Na wstępie wyjaśnie, że mieszkamy z moim dziadkiem, którym trzeba się bardziej opiekować. Z roku na rok jest coraz gorzej, a już w biężącym roku to już drastycznie nastąpiło pogorszenie. Mój dziadek od 2008r. jest dializowany. Niestety nerki mu już praktycznie nie funkcjonują. W pon., śr. i pt przyjeżdża specjalny transport i dziadek jedzie na dializy. Do września tego roku transport podjeżdżał do bramy i dziadek wychodził. Niestety we wrześniu dziadek złamał kość szyjki udowej i zaczęła się gehenna. Operacja wstawienia endoprotezy udała się, ale niestety dziadek już od tej pory samodzielnie nie chodzi. Leży całymi dniami w łóżku i wiadomo jak to jest z chirym leżącym. Trzeba karmić, podawać tabletki, przebierac, ubierać. Niestety pojawiły też się problemy demencji starczej. Dziadek wielokrotnie pyta o swoich braci (nieżyjących niestety), przypominają mu się jego czasy młodości, jego rodzinna miejscowość - Preny, czasy Syberii..... Nie powiem, bo czasami jest zabawnie, choć przeważnie jest tak, że dziadek myli dni tygodnia, pory roku.... A dzisiaj to się cholernie zawziął i nie chciał jeść, ani pić, a juz o tabletkach to nie było mowy. W jego przypadku przyjmowanie jest bardzo ważne, bo to wpływa na filtrację nerek. A dziś jakiś gorszy dzień dziś ma i nie chce współpracować.